Rozmowa z Tomaszem Okrentem z firmy „MAX PLAY", właścicielem punktu gastronomicznego „Baroko" w Głubczycach.

Dlaczego właśnie tutaj, na uboczu miasta, postanowił Pan otworzyć punkt gastronomiczny?

Bo właśnie w tej części miasta zauważyłem lukę gastronomiczną. Znajdujemy się w pobliżu Zespołu Szkół Rolniczych i Mechanicznych, w okolicy są dwa internaty i przejście na dworzec PKP. Tak więc, przewija się tutaj sporo ludzi, a nie było do tej pory miejsca, gdzie mogliby usiąść i spokojnie zjeść coś ciepłego. Teraz jest „Baroko". Działamy już osiem miesięcy i ciągle się rozwijamy. Oferujemy szeroki wybór pizzy, mamy przystępne ceny, przy zamówieniach powyżej 30 zł, na terenie Głubczyc, dowozimy posiłki bezpłatnie. Oczywiście, można u nas zjeść również na miejscu. Mogę śmiało powiedzieć, że dzięki dotacji z Regionalnego Programu Operacyjnego udało mi się wypełnić lukę w głubczyckiej gastronomii.

Ceny wskazują na to, że jest to lokal przeznaczony dla przeciętnego mieszkańca miasta...

Tak, ceny dopasowane są do portfela ucznia. Nie ukrywam, że konkurencja ma podobne ceny, ale nasza pizza jest o 4 cm większa. Nie każdy to zauważa, ale takie są fakty. Największym powodzeniem cieszą się pizze przygotowane na cienkim cieście, zgodnie z tradycyjną włoską recepturą. Nie jesteśmy jednak typową włoską pizzerią, można u nas także zjeść różnego rodzaju sałatki, kebaby czy hot dogi.

Skąd pomysł na taki lokal?

O tego typu działalności myślałem od dawna, ale marzenia udało się zrealizować dopiero po ośmiu latach. Na początku nie sądziłem, że w karcie dań będzie tak duży asortyment. Dzięki dotacji z Regionalnego Programu Operacyjnego mogłem kupić specjalistyczną maszynę do lodów, urządzenie do kebabu, piec do pizzy. Dotacja z Opolskiego Centrum Rozwoju Gospodarki wyniosła 100 tys. zł i w całości została przeznaczona na zakup niezbędnego gastronomicznego sprzętu. Koszt całej inwestycji zamknął się w kwocie 500 tys. zł. Dziś, mimo trudnych początków, cieszę się, bo dzięki tej dotacji udało mi się zrealizować plany sprzed lat.

Gdzie się Pan uczył fachu?

Z dnia na dzień przebranżowiłem się. Najpierw zatrudniłem się w firmie, która regenerowała urządzenia chłodnicze do sklepów spożywczych. Potem przeszedłem odpowiedni kurs i dzisiaj zrobienie pizzy nie jest dla mnie żadnym problemem. Sam uczę swoich pracowników. Głubczyce to małe miasteczko, kiedyś było tu siedemnaście tysięcy mieszkańców, dziś jest tylko dwanaście tysięcy, bo ludzie wyjechali za granicę. Ja postanowiłem zostać i dzięki pieniądzom z UE rozkręcić mały biznes. W tej chwili zatrudniam trzy osoby. Po otwarciu drugiego punktu liczba ta może się podwoić.

Trochę was słabo widać, może warto zainwestować w reklamę...

Rozkolportowaliśmy 15 tys. materiałów reklamowych, mamy oklejony samochód dostawczy. Ale i tak najskuteczniejszą formą reklamy jest tzw. poczta pantoflowa. Za miesiąc otwieramy nowy lokal, w centrum miasta. Będzie on podobny do tego na Alei Śląskiej i choć nie będzie w nim pizzy, będzie można w nim zjeść równie smacznie i niedrogo, jak w Baroko".

Klientów przybywa, a ci, którzy jeszcze nie dotarli - zapytani - obawiali się zbyt wysokich cen. Cała więc sztuka polega na tym, aby wyszukać wśród małych lokali gastronomicznych „perełki" pod względem smaku i cen. Bo dla przeciętnego mieszkańca Głubczyc to żadne wyzwanie znaleźć drogą restaurację z wykwintnym i ekskluzywnym menu. No chyba, że finansowe...